Ministerstwo Zdrowia chce nadrobić stracony przez pandemię czas i poprawić dostęp pacjentów do leczenia. Od kwietnia znosi limity w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Kolejki na wizytę u lekarza powinny się skrócić, ale w praktyce może być… zupełnie odwrotnie. Dlaczego?
2020 rok przyniósł drastyczne pogorszenie dostępności leczenie u specjalistów. Kolejki do specjalistów i specjalistycznych zabiegów wydłużyły się, przez co dramatycznie wzrosła liczba zgonów niezwiązanych bezpośrednio z pandemią. Rzecznik Praw Pacjenta potwierdził wpłynięcie w ubiegłym roku ponad 80 tys. skarg – to aż trzy razy więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Pacjenci ubolewali, że nie mogą skorzystać z zaplanowanych wizyt lekarskich, badań i zabiegów wysokospecjalistycznych. Ministerstwo Zdrowia, planując zniesienie limitów na wizyty u specjalistów, chciało zmienić ten stan rzeczy.
Teoria rozmija się z praktyką
Po decyzji Ministerstwa teoretycznie kolejki na wizytę u specjalisty powinny się skrócić, ale w praktyce mogą nawet się wydłużyć. Powód? Brakuje lekarzy, a pacjenci nie wiedzą, gdzie dane świadczenie mogą uzyskać i ile czasu będą musieli na nie czekać. Zniesienie limitu pacjentów na lekarza idzie tu więc w parze z nieuniknionym chaosem informacyjnym. Z drugiej jednak strony, z portalu MSZ znika informacja o długości kolejek do poszczególnych lekarzy. Lekarze bez limitów paradoksalnie mogą też nie mieć kogo przyjmować, bo wielu pacjentów do wizyty potrzebuje uprzedniego wykonania specjalistycznych badań, na które… boją się chodzić z powodu obaw przed zarażeniem koronawirusem.
Jak naprawić system?
Zniesienie limitowania usług medycznych przy jednoczesnym odmrażaniu oddziałów szpitalnych, zamienionych na czas pandemii w oddziały „covidowe”, ma przynieść poprawę jakości świadczonych usług w postaci możliwości umówienia się na wizytę u lekarza specjalisty. Aby to rozwiązanie miało szansę przynieść realną poprawę, muszą zostać spełnione określone warunki. W praktyce wciąż ograniczony dostęp do specjalistów będzie wynikał przede wszystkim z niedoborów kadrowych. Kluczowe będzie więc postawienie na system zachęt dla lekarzy, by zmotywować ich do zwiększenia czasu pracy na rzecz pacjentów obsługiwanych w systemie publicznym. A to wymaga przede wszystkim podniesienia wyceny ich świadczeń. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna w ostatnich latach była marginalizowana w kontekście wsparcia finansowego – choć w ciągu dekady nakłady NFZ niemal podwoiły się, to AOS niewiele na tym zyskała. Najwyższy czas to zmienić.
Drugim celem, który trzeba osiągnąć, jest przekonanie pacjentów o konieczności korzystania z porad specjalistów i badań specjalistycznych. Samo zniesienie limitów okaże się nieskuteczne, jeśli ludzie będą unikać kontaktu z lekarzem, obawiając się zakażenia SARS-CoV-2.
Cel numer trzy to opanowanie chaosu informacyjnego. Od 8 stycznia skierowania do specjalistów i na badania są wystawiane w postaci elektronicznej, poprzez podanie kodu e-skierowania i nr PESEL. Pacjenci nie mają jednak wiedzy, gdzie dane świadczenie mogą uzyskać i ile będą musieli na nie czekać. To powoduje, że nie wiedzą nawet, że mogą wykonać określone badanie. Bez lepszej organizacji procesu trudno spodziewać się poprawy.
Prywatne ubezpieczenia zdrowotne jako remedium
Z pomocą przyjść może medycyna opłacana z kieszeni osób prywatnych lub pracodawców. Przykładowo, grupowe ubezpieczenia zdrowotne, wykupywane przez firmy, zapewniają wizyty u lekarzy wielu specjalizacji. Specjaliści dla pracowników są szybko dostępni i – co najważniejsze – łatwo osiągalni. Wizyta u specjalisty możliwa jest do umówienia nawet z dnia na dzień (w zależności od popularności danej specjalizacji), a dodatkowo ubezpieczenie takie zapewnia możliwość szybkiego wykonania pakietu badań laboratoryjnych i obrazowych. Prywatne ubezpieczenia zdrowotne mają w tym aspekcie dużą przewagę nad leczeniem spod znaku NFZ. I dopóki sytuacja w publicznej służbie zdrowia nie ulegnie poprawie, można na nich oprzeć leczenie niemal całej rodziny, bo grupowe ubezpieczenia zdrowotne często zapewniają opiekę również bliskim pracowników. Warto wziąć to pod uwagę, planując kolejną wizytę u lekarza.
SALTUS Ubezpieczenia – skontaktuj się z nami!
Specjalizujemy się w grupowych ubezpieczeniach zdrowotnych chroniących pracowników. Pomagamy dbać o zdrowie i zadowolenie zatrudnionych, co minimalizuje liczbę absencji chorobowych. Jesteśmy w stanie zapewnić ochronę ściśle dopasowaną do potrzeb, rozmiaru, charakteru działalności firmy oraz struktury wiekowej zatrudnionych. Współpracujemy zarówno z ogólnopolskimi sieciami medycznymi, jak i wysokospecjalistycznymi przychodniami regionalnymi, dzięki czemu zapewniamy pomoc w każdym zakątku Polski.
Wyróżniki oferty:
- Brak górnej granicy wieku
- Możliwość modyfikacji ochrony w trakcie trwania umowy
- Aplikacja mobilna i telekonsultacje
Dodatkowe korzyści dla pracodawcy:
- Świadczenia Medycyny Pracy, w tym Pracownicze Programy Profilaktyczne, nie stanowią przychodu pracownika – nie są obciążone CIT i ZUS
- Pracownicze Programy Profilaktyczne zmniejszają całkowity koszt ubezpieczenia
- Dobrze dobrana ochrona zmniejsza liczbę i długość absencji chorobowych pracowników